Polityka, Gospodarka, Kultura, Nauka, Życie...

środa, 21 lipca 2010

Tylko rudy może nazwać rudego rudym!



Przekaz podobno należy dostosować do kulturowego kontekstu, w jakim jest podawany. Komunikacja to nie tylko słowa, ale również ton głosu, mimika twarzy, czy gesty. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się jaką część odbieranych informacji interpretujemy zgodnie z intencjami autora, a jaką część gubimy z powodu uprzednio zaprogramowanych stereotypów?







Maestro!


Słowa, słowa, słowa....

Jak sądzicie, na każdą literę alfabetu przypada ile anglojęzycznych rzeczowników zaczynających się od niej? Ja nie mam pojęcia i strzelać nie zamierzam, ale zgodzimy się chyba wszyscy, że tych wyrazów jest wiele. W takim razie każde słowo, które zyskało miano ,,słowa na literę..." (the ... word) musi być jakimś niesamowicie popularnym słowem, prawda? Angielski nie musi być twoim pierwszym językiem, by bezbłędnie zidentyfikować na przykład takie ,,the f word."

Ludzie przywiązują niesamowitą wagę do różnych konwenansów, które wiążą się z tym co i jak mówimy. Minchin (mam nadzieję, że Wam się spodobał, bo bardzo wysoko go cenię i możliwe, że jeszcze zdarzy mi się o nim wspominać) nawiązuje do tego nie tylko w piosence Taboo, ale również w jednym z monologów. ,,Widziałem niedawno słowo fuck na pierwszej stronie gazety. Zapisano je f**k, ale w tym momencie f**k częściej znaczy fuck, niż samo fuck." Czy w Gazecie Wyborczej, albo Rzeczpospolitej przeszłoby jakieś nasze polskie bluźnierstwo na pierwszej stronie? Możecie sobie pewnie wyobrazić reakcje czytelników wyrażających wielkie oburzenie tym faktem! Wystarczy jednak ubrać najbardziej soczysty epitet w serię ,,cenzurujących" znaków i wszyscy przechodzą obok tego obojętnie. Skąd to się bierze? Czy może jakaś rada mędrców przed wiekami ustaliła listę jakichś mrocznych i złych zaklęć wypowiadanie których jest złe samo w sobie? Biorąc pod uwagę, że słowa kiedyś uważane za tabu teraz są zupełnie neutralnymi, a te kiedyś neutralne stają się ohydnymi bluźnierstwami, można chyba odrzucić tę hipotezę. O skuteczne zamaskowanie tego słowa też nie chodzi, bo przecież nie trzeba być tak mądrym jak ja, aby zrozumieć co poeta miał na myśli pisząc k@#$a albo sp^@$#&!aj. 

Pamiętam jak jakiś czas temu jakiś poseł, z jakiejś komisji śledczej cytował jakiegoś bluźniącego człowieka i ośmielił się zrobić to z dokładnością do ostatniej literki za co został natychmiast skrytykowany przez całą resztę komisji. Czy to nie absurd?! Dziecko w młodym wieku i tak by nie oglądało obrad komisji śledczych, a trochę starsze będzie bardzo dobrze wiedziało co tam się naprawdę dzieje. Dla mnie to tylko jakaś sztucznie nadmuchana pruderyjność, która jest, bo po prostu jest. Zawsze była, więc nikomu nie chce się tego zmieniać i tyle.

Fiński język i polski homoś

Fiński jest językiem ciekawym i bardzo bogatym. Jedną z jego charakterystycznych cech jest duża czystość językowa. U nich telefon to ,,przyrząd do mówienia," nie telefon, a komputer to nie komputer tylko ,,maszyna wiedzy." W wielu przypadkach nikt nie przenosi na grunt ich języka słów całkowicie obcych. Z jednej strony wpływa to na rozwój języka, a z drugiej pewnie trochę utrudnia Finom komunikację z resztą świata. Czy ich podejście jest dobre, czy złe zostawię Waszej ocenie, ale faktem jest, że podejście fińskie jest traktowane po prostu jako normalne. Ot ten naród wybrał akurat takie postępowanie. 

Słyszeliście kiedyś o takim polityku jak Janusz Korwin-Mike? Jeżeli w internecie spędzacie tyle czasu, że czytacie tego bloga to na pewno o tym ekstrawaganckim polityku i gwieździe internetu kiedyś usłyszeliście. Otóż  J. Mikke kiedyś wymyślił sobie, że osoby homoseksualne będzie nazywał homosiami. Homoseksualizm to pojęcie, które już dawno ugruntowało się w naszym języku, a homoś miał być formą zdrobnioną i nacechowaną POZYTYWNIE. Gej to zwykłe zapożyczenie z j.angielskiego i akurat temu człowiekowi się nie podoba. Czy powinno się coś takiego od razu odbierać za jakiś przejaw homofobii? Czym poglądy Korwin-Mikkego na temat naszego języka różnią się od podejścia, które w Finlandii wszyscy uznaliby za normalne? Nie chcę sobie nawet wyobrażać ile czasu zmarnowano na debatowanie czy Mikke tych gejów obraża, czy nie obraża tym homosiem, a można go było poświęcić na meritum sprawy. Chyba ważniejszym jest to, co o kimś myślę, a nie to jakiego akurat słowa używam aby tę moją postawę określić. 


Swarga, swastyka, hakenkreuz, wan, man, a może ban?

,,O mój Boże! Ryu jest nazistą! Zobaczcie jaki to on straszny znak nam pokazuje!" Ciekawe kto właśnie tak pomyślał widząc obraz z lewej strony? Od razu mówię, że z ruchami promującymi nazizm nie mam nic wspólnego, a obrazek po prawej pochodzi ze strony Sherab Chamma Ling, ośrodka zajmującego się szerzeniem tybetańskiej kultury buddyjskiej, a w szczególności tybetańskiej tradycji Bon. Symbol nazywa się YungDrung, ma około osiemnastu tysięcy lat i pochodzi od Tonpy Shenraba. 

Słynna swastyka w kilku podobnych formach pojawiła się na terenach większości świata i za wyjątkiem drobnych wyjątków, zawsze odbierana była jako symbol czegoś dobrego! W Europie i USA było tak aż do pojawienia się wojny z Hitlerem i jego III Rzeszą. Swastyki występowały w herbach, logach firm, oznaczeniach militarnych, na studzienkach kanalizacyjnych, a często również na tradycyjnych świątecznych kartkach z życzeniami. 

Również Polska nie była wyjątkiem w tym temacie. Swastyka towarzyszyła naszym przodkom jeszcze kiedy z zapałem oddawali cześć Starym Bogom i nikt nie wyobrażał sobie żadnego chrześcijaństwa. W roli talizmanu odstraszającego zło najlepiej zachowała się na Podhalu, gdzie w dwudziestoleciu międzywojennym stała się popularnym symbolem wojskowym. Ciekawy zbiór tych symboli z całego świata można znaleźć choćby w serwisie Wikimedia Commons.

Wszystko zmieniło się dzięki Hitlerowi i jego ideologii. Poglądy nie przeszkadzały im w jednoczesnym szerzeniu rasizmu, czy ksenofobii i identyfikowaniu się z przodkami Hindusów i Persów. Jednym z zapożyczonych elementów była właśnie nasza nieszczęsna swastyka, która w UNIKALNYM, typowo nazistowskim wydaniu zwana jest hakenkreuzem.


  
(Hakenkreuz)
(Oznakowanie lotnictwa fińskiego 1918-1944)

Wszystkim ludziom swastyka od razu zaczęła wydawać się czymś złym i w tym momencie sporo ludzi bez zastanowienia na widok swastyki wsadzi Was do tej samej szuflady co Młodzież Wszechpolską. Trudno jednoznacznie napisać ,,ludzie powinni swastykę traktować tak i tak." Jak zwykle wszystko rozbija się o kontekst. Z jednej strony szkoda pozwolić takiemu Hitlerowi zawłaszczyć sobie nawet tylko taki znak, ale z drugiej strony trudno jest mi być smutno na myśl o tym, że nawet rzecz tak mało istotna jak zwykły symbol nazizmu automatycznie budzi w ludziach odrazę. Prawda?


Mówienie o czymś i propagowanie czegoś to NIE to samo!

Rodzaj uogólniania, z którym właśnie najczęściej mam kontakt to właśnie mylenie tych dwóch zachowań. W momencie gdy ustawiam się po jakiejś stronie dowolnego konfliktu za każdym razem zdaję sobie sprawę z tego, że fanatyczni przeciwnicy ,,mojej" strony będą mnie nazywać ,,zwykłym fanatycznym agitatorem." W zależności od tematu naczytałem się już sporo o tym jaki to ze mnie pisowiec, platformers, katol, kinderateista, komuch, konserwa, antysemita, Żyd, faszysta, czy któryś z wielu epitetów o dużo mocniejszej wymowie. Ludziom chyba po prostu w takim układzie jest wygodniej. Nikt nie traci czasu na przeanalizowanie tego, co do powiedzenia mają inni. ,,Moja racja jest mojsza, a ty i tak się zwyczajnie mylisz." Przez to rozmowy zazwyczaj ograniczają się do bycia tylko wymianą monologów. Skoro i tak aż tylu ludzi nie potrafi się komunikować, bo robić tego nie chce, to może warto nie przyczyniać się do dalszych nieporozumień i zamiast odbierać wszystko według schematów jakie w nas kiedyś wpojono, zastanowić się kto do nas mówi, co do nas mówi, dlaczego?


2 komentarze:

  1. Jak na pierwszy raz nie jest tak źle.
    Od razu widać Twoje upodobania popkulturowe. ;p

    W większości zgadzam się z Twoimi poglądami, ale mam mocne wrażenie, że skupiłeś się za bardzo na jednej ze stron (nie, że to jest źle - może nieco mniej ciekawe).

    Po jednej stronie stawiasz otwartość, dociekliwość, wieloznaczność, które zakryte są grubą warstwą społecznej znieczulicy, stereotypów oraz ignorancji.

    Nie sposób odmówić Ci racji, ale jest to raczej zestawienie bardzo stronnicze. JKM korzystają z neologizmu homoś musi liczyć się z tym, że taki zwrot zyska pejoratywne znaczenie wśród Polaków (np. u mnie). Specyficzne i wyczulone środowisko homoseksualistów może uznać takie sformułowanie jako szydercze - nie ma co dziwić się takiemu stanowisku biorąc pod uwagę specyficzny, szyderczy ton w jakim mówi się obecnie o homoseksualistach. Dlatego też nie ważne są intencje JKM ale efekty, a te bynajmniej nie są pozytywne. Dlatego też w związku tym, że człowiek jest istotą społeczną, taka praktyka powinna być wprowadzana z ekstremalną ostrożnością.

    Tak samo ma się sprawa z wszelkimi rodzajami swastyk. Dotykamy tutaj delikatną kwestię wrażliwości społecznej. Z powodu historii dzisiaj swastyki kojarzone są negatywnie i nie ma co się burzyć. Można powiedzieć, że te symbole nabrały nowego znaczenia, tak jak kiedyś pierwotnie przyjmowały całkiem inne. Według mnie jest to normalny proces ewolucji znaczenia słowa/symbolu, który z czasem po prostu całkowicie zmienił swoje znaczenie. Jest jednak możliwość powrotu do pierwotnej symboliki, ale tak jak przy stereotypach, tak tutaj trzeba to zrobić w wytrwały i delikatny sposób. Nie można też pouczać ludzi na siłę. Oni też mają racje negatywnie interpretując swastyki, sięgając po dzisiejsze ich znaczenie.
    ~
    kic

    OdpowiedzUsuń
  2. Czołem kic

    ,,mam mocne wrażenie, że skupiłeś się za bardzo na jednej ze stron"
    Jasne, że tak. Wybrałem akurat taki temat, ponieważ w kilku miejscach spotkałem się ostatnio właśnie z takim problemem i od tej strony do tej sprawy podszedłem. Muszę jednak przyznać, że z początku planowałem dodać w zakończeniu takie drobne zastrzeżenie, że nie zachęcam ludzi do tego by teraz zaczęli ignorować to co myślą inni i na przykład zaczęli się ubierać w koszulki ze swastyką podczas wycieczek do hitlerowskich obozów zagłady, czy coś takiego. Niestety najzwyczajniej w świecie o tym zapomniałem.

    Napiszę jaka sytuacja ,,zainspirowała mnie" do wspomnienia o tej swastyce. Na Wykopie jeden z użytkowników wstawił sobie swastykę jako avatara i nagle sporo osób zaczęło mu zwracać na to uwagę. Rozumiem jak ten symbol mógł zostać odebrany, ale człowiek wyraźnie pisał, że to NIE w tym kontekście, a jego wypowiedzi w żaden sposób do nazistowskiej ideologii nie nawiązywały. Mimo to reakcja była wciąż ta sama. ,,Wrzucasz swastykę to jesteś nazistą i kropka. Pisz sobie co chcesz, ale jakakolwiek swastyka w jakimkolwiek kontekście będzie zawsze propagowała nazizm." Dla mnie to jednak przegięcie. Przypomina mi się kolejna afera z JKM kiedy to ten powiedział, że UE staje się gorsza od III Rzeszy i chyba najwyższa pora jej przywódcom zacząć hailować (co też zrobił na antenie tvn24). Przegięcie? Owszem! Jednak później sporo osób uważało, że powinno się go postawić pod sąd za propagowanie nazizmu.

    Homoś zyskał pejoratywnego kontekstu, ale czemu? Sam tego słowa nie używam, bo ,, się kojarzy," ale mi tam się podoba. Zwykłe, polskie słowo którego używa się o wiele łatwiej niż jakiegokolwiek innego. Nie używam go zbyt często, ale po prostu nie rozumiem dlaczego nabrało akurat takiego wydźwięku. Co z tego, że środowisko jest wyczulone? Uznawanie tego, ze ktoś jest przewrażliwiony to już krok w stronę faworyzowania, a nie równouprawnienia. Nie lubię pisać o politycznej poprawności, bo sporo osób strasznie przegina z wyłapywaniem tego we wszystkim co ich otacza, ale tym by mi to zalatywało. A cały temat dla mnie powinien mieć charakter wyłącznie językowy. Po co do tego na siłę mieszać inne kwestie?

    ,,taka praktyka powinna być wprowadzana z ekstremalną ostrożnością"
    No i tu masz rację. Jak komuś chce się walczyć z wiatrakami na przykład próbując wprowadzać do języka swoje słowa powinien to robić ostrożnie (szczególnie w takich bardziej kontrowersyjnych tematach), a taki JKM odnosił się do tego publicznie tylko raz mówiąc, że ,,homoś to polskie słowo i wręcz pieszczotliwa wersja homoseksualisty," oraz ,,tego słowa na g on nie bedzie używał, bo jemu się z gównem kojarzy."

    OdpowiedzUsuń