Polityka, Gospodarka, Kultura, Nauka, Życie...

niedziela, 25 lipca 2010

,,Pamięć nie zniknie wraz z krzyżem"

Obiecuję, że to już ostatni raz o symbolach. Jest taki pan, który to nazywa się Tomasz Terlikowski i to właśnie dzięki takim ludziom jak on chce mi się robić to co robię. W końcu jeżeli takich ludzi wpuszcza się  przed kamery telewizyjne, albo przed mikrofony radiowe, a oni takie głupoty wygadują to prędzej czy później dopuszczą i mnie. 

Nie minęło nawet pięć minut czwartkowego Subiektywu Ewy Wanat, a ja już wiedziałem o czym napiszę w najbliższej wolnej chwili. Gośćmi programu byli ks. Kazimierz Sowa z ReligiaTv i Tomasz Terlikowski z Frondy.
Tematem rozmowy był krzyż stojący przed pałacem prezydenckim.
Wcześniej tego samego dnia pojawiła się informacja o tym, że Kancelaria Prezydenta w porozumieniu z Kurią i harcerzami ustaliła co dalej z krzyżem. Czy to oznaczało koniec tego kluczowego dla losów wszystkich Polaków sporu o samowolę budowlaną? Nic bardziej mylnego! Takim ludziom jak Terlikowski ten krzyż jest za bardzo na rękę. Daje im to niesamowitą okazję do rzucania demagogiami i mniej bezpośredniego wykorzystywania śmierci 96 ofiar tragedii smoleńskiej do tanich, populistycznych i wyrachowanych gierek politycznych.
Dlaczego starczyło mi pięć minut Subiektywu? Właśnie tyle czasu minęło zanim T. Terlikowski zdążył wypowiedzieć pierwsze zdanie, w którym wieszczył ukryte intencje PO i prezydenta.

,,To nie krzyż był przedmiotem sporu. Przedmiotem sporu jest pamięć (..) Ich (polityków PO) celem jest jak najszybsza amnezja, jak najszybsze zapomnienie o tym co się wydarzyło 10 kwietnia i tylko jednym z elementów było usunięcie krzyża. Ja się zastanawiam kiedy (...) Kancelaria Prezydenta postanowi usunąć ludzi, którzy tam BĘDĄ przychodzić."
Otóż nie panie Tomku! Przedmiotem sporu jest tylko i wyłącznie krzyż! Dla mnie 10 kwietnia był ważnym dniem, tak samo jak pewnie dla milionów Polaków. Zginęło 96 osób, a w tym sam prezydent naszego kraju. Nic tego nie zmieni. Nic nie sprawi, żebym o tym zapomniał i nikt nie próbuje mnie do tego zmusić. Cała awantura zaczęła się gdy prezydent Komorowski w jednym z pierwszych wywiadów po wyborach odpowiedział na pytanie o przeniesienie krzyża. Nikt nie rozmawiał o pamięci czy o poprzednim prezydencie! Chodziło po prostu o symbol religijny postawiony niezgodnie z prawem w miejscu publicznym. Zdaniem Komorowskiego powinien zostać usunięty z tamtego miejsca i tyle. Koniec tematu. Krzyż postawiono na terenie należącym do Kancelarii Prezydenta, a ta nie jest miejscem kultu religijnego tylko publicznym urzędem. To właśnie ludzie tacy jak Terlikowski grają krzyżem i wywołuje to we mnie straszne obrzydzenie. Nie od dzisiaj wiedziałem, że jestem niepoprawnym idealistą, ale nie spodziewałem się, że nawet w tym temacie rzeczywistość da mi w twarz. Jakoś potrafiłoby zmieścić się w mojej głowie to, że wypadek w Smoleńsku będzie jakoś nieodpowiednio traktowany przez stronę PO. W końcu nie jest to dla nich wygodny temat. Czymś przerażającym dla mnie jest jednak to, że ludzie będący tak blisko (dosłownie lub poglądami) prezydenta i większości ofiar potrafią tak bezcześcić ich pamięć.

PiS i tacy jak Terlikowski teraz skrzętnie patrzą na ręce Tuska i Komorowskiego. Z jednej strony to bardzo dobrze. Co jakiś czas słychać o różnych problemach dotyczących komunikacji między polskimi prokuratorami, a stroną rosyjską. Nie chcę teraz wnikać w to, w jaki sposób ten temat jest poruszany, ale akurat on poruszany być powinien. Niestety dla PiS to zbyt mało. Oni teraz ruszają wszystkiego co się da w jakikolwiek sposób powiązać ze Smoleńskiem, czy z byłym prezydentem i dopatrują się tam za każdym razem złych intencji PO. Dokładnie na takiej zasadzie rozdmuchano temat krzyża. Aktywni obrońcy to tak naprawdę tylko grupka ludzi organizujących dziwne nocne czuwania przed Pałacem i deklarujący gotowość do oddawania życia za ten krzyż (kto chce im te życia odebrać?). Szczerze współczuję tym ludziom tego, że potrzebują kawałka drewna postawionego w jakimś konkretnym miejscu do tego by pamiętać o katastrofie. To tylko kwestia kilku osób, a dla takich jak Terlikowski to  wygodna okazja do atakowania polityków z którymi się nie zgadzają.

Istnieje coś takiego jak Efekt Streisand. Właśnie dlatego uważam, że w usuwaniu krzyża nikomu nie chodzi o zamykanie ludziom ust. Terlikowski strasznie łatwo rzuca insynuacjami (ja bym to nawet nazwał wprost kłamstwami) o tym, że PO próbuje uciszać ludzi, a to najzwyczajniej w świecie jest niemożliwe. Nie głosowałem na PO i mam bardzo krytyczne stanowisko wobec prowadzonej przez nich polityki. Skuteczności i sprytu w PR jednak nie można im odmówić, a właśnie to robi Terlikowski sugerując, że PO próbuje zrobić coś co nie dość, że jest niemożliwe to jeszcze zawsze przynosi wprost odwrotny rezultat.

Krzyż, a tablica

Czy przed Pałacem Prezydenckim powinno się w jakiś sposób upamiętnić te wydarzenia? Według mnie bezsprzecznie tak. Terlikowski ma rację w tym punkcie. No, ale co z tego? Moja opinia na temat zachowania Kancelarii w sprawie tablicy pojawi się kiedy ten temat w ogóle sie pojawi. Jednak nawet gdyby dzisiaj prezydent ogłosił, że tam nie będzie żadnych tablic to na moje zdanie o krzyżu nie może to w żaden sposób wpłynąć. Jeżeli krzyż nie powinien tam stać to nie powinien tam stać niezależnie od wszystkiego innego.

Krzyż, a spaghetti

Prawdziwe znaczenie krzyża można łatwo zauważyć patrząc na ostatnią akcję polskich pastafarian. Terlikowski tak zarzeka się jak to krzyż ma być symbolem pamięci i jak to ludzie przychodzą tam w celach zadumy, a większość Polaków to katolicy i dlatego symbolem jest akurat symbol katolicki. Jednak gdy grupa kilkudziesięciu młodych ludzi skrzyknęła się na Facebooku by wyruszyć pod pałac z miskami ze spaghetti by ustawić tam swoje symbole religijne zostali potraktowani agresywnie, a w ruch poszedł nawet gaz pieprzowy. Ja bym poszedł o krok dalej niż pastafarianie! Brakuje mi pewnie wystarczająco odwagi, a przede wszystkim za daleko mam do Warszawy, jednak chętnie zobaczyłbym jak ktoś w jarmułce ustawia przed pałacem tablicę/plakat z dużą gwiazdą Dawida.

Krzyż, a ludzie


Terlikowski w swoich bezpodstawnych insynuacjach idzie dalej i skutecznie schodzi do poziomu Palikota (on przecież tylko pyta). Nasz nieszczęsny krzyż stoi w Warszawie, czyli tam gdzie nie ma większości Polaków. Z resztą nawet sami Warszawiacy zbyt chętnie nie zbierają się pod krzyżem. Nie przeszkadza im to jednak w pamiętaniu. W całej Polsce powstają kolejne miejsca upamiętniające zmarłych i nikt nie robi z tego problemu! Terlikowskiemu nie przeszkadza to jednak w zadawaniu pytań i przypuszczaniu co będzie dalej. On już domyśla się, że następnym krokiem będzie rozganianie ludzi, którzy będą chcieli się modlić! Czy to rzeczywiście aż tak trudno odróżnić umieszczania symboli religijnych w przestrzeni publicznej od suwerennego prawa do wyznawania swojej religii i modlenia się do kogo tylko ktoś chce? Dla nikogo problemem nie byłoby gdyby kilkadziesiąt osób nawet co tydzień przychodziło pod pałac, modliła się i zostawiała znicze. Ot zwykła reakcja ludzi! Ktoś przyjdzie, postoi chwilkę, zapali świeczkę, świeczka się wypali i ktoś inny ją wyrzuci. Mam jednak już dosyć tego, że gdziekolwiek pojawi się jakaś grupa katolików i postawi krzyż tam nagle robi się miejsce święte i kazdy kto chce taki krzyż usuwać to od razu jakiś wojujący ateista/antyklerykał ,,no bo komu by przeszkadzał taki krzyż." Mi na przykład przeszkadza i przeszkadza, bo instytucje religijne nie powinny być w żaden sposób traktowane pobłażliwiej wobec innych instytucji. Prywatny obywatel nie mógłby sobie postawić bilbordu, namiotu, czy jakiejkolwiek ,,instalacji," a skoro tak to nie inaczej powinien być traktowany człowiek stawiający gdzieś krzyż. W zeszłym roku słyszałem na przykład o jakimś księdzu, któremu zamarzyło się odtworzenie wydarzeń z Nowej Huty. Wybrał sobie miejsce w którym zamarzył mu się kościół, zorganizował przemarsz z krzyżem, wbił go w ziemię i stwierdził, ze tu ma być kościół, bo oni tak chcą, a władze miasta nie mają prawa im zabronić (miejsce miało już inne przeznaczenie, a w okolicy znajdowały się dwa inne kościoły). Ostatnio też próbuje się przerobić krakowskie błonie w miejsce kultu i zabronić organizowania tam imprez muzycznych, bo tam msze odprawiał Papież Polak. Czytając takie rzeczy zastanawiam się czy aby na pewno mieszkam w Polsce, a nie w Watykanie i mało mam ochoty na pobłażanie kolejnym takim wybrykom.


Tacy ludzie jak Terlikowski będą zawsze. Bawiąc się w jego styl ja ,,tylko przypuszczam," że dla nich zwrot ,,iść po trupach do celu" posiada wręcz literalne znaczenie. Będą dalej siać zamęt i dalej karmić ludzi głodnymi i populistycznymi kawałkami. Może moje zdanie nadal Was nie przekonuje, ale zastanówcie się tylko choćby raz na tym komu na krzyżu zależy. Czy zależy na nim zwykłym ludziom, którzy nawet nigdy w życiu go nie widzieli? Może zależy na nim Warszawiakom, którzy w oszałamiającej ilości (czyt. kilka, kilkanaście osób) zbierają się każdego dnia by go bronić? A może po prostu zależy na nim ludziom starającym się ten sztuczny problem jak najbardziej rozdmuchać, by później łatwiej im było odwoływać się do populistycznych haseł w celu krytykowania rządu?


Artykuł na tokfm.pl
Link do nagrania ze wspomnianego odcinka Subiektywu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz